Wojciech Cygan dla „Wprost” o transferach Rakowa. Zdradził, kim interesuje się klub i z czego się cieszy
W ostatnich tygodniach wiele dzieje się w Rakowie Częstochowa. Plotki transferowe na temat potencjalnych odejść i wzmocnień nie ustają, dlatego postanowiliśmy wykręcić numer do Wojciecha Cygana i dowiedzieć się, jak aktualnie wygląda sytuacja poszczególnych zawodników, z Aleksandarem Prijoviciem, Vladanem Kovaceviciem czy Marcinem Cebulą na czele.
Mariusz Bielski (Wprost): Zacznijmy od najbardziej medialnej sprawy. Jaki jest aktualny status transferowy Vladana Kovacevicia?
Wojciech Cygan (Przewodniczący Rady Nadzorczej Rakowa Częstochowa): Czytam te doniesienia z lekkim uśmiechem na ustach, a prawda jest taka, jaką komunikuje klub. To znaczy obecnie Vladan ma kontuzję i dlatego nie zagrał ze Spartakiem Trnawa, a poza tym żadna oficjalna oferta do nas nie wpłynęła. Trudno więc się do tego odnosić, skoro nie ma do czego.
Wczoraj pojawiły się plotki, że drobny uraz Kovacevicia, przez który nie zagrał z Spartakiem Trnawa, to schorzenie znane jako „zbliżający się transfer”.
Znam Vladana dobrze. To jest jeden z zawodników, z którymi częściej rozmawiam. On ma taki charakter, że nawet gdyby był bliski przenosin do innej drużyny, ale pozostawał zdrowy, to chciałby zagrać i dałby z siebie wszystko.
On sam w jednym z wywiadów wyznał, że propozycję z Benfiki dostał, a nawet z kilku innych klubów.
To jest ten etap, gdy zainteresowani pewnie odzywają się do jego menedżera i rozmawiają o różnych możliwościach. Ale konkretów nie ma. Uraz, który komunikowaliśmy, to w 100 proc. prawda i oby jak najszybciej go wyleczył, żeby dalej grać dla Rakowa, czym najlepiej zamknie wszelkie dyskusje.
Ale pewnie trudno będzie zadeklarować, że Vladan na 100 proc. zostanie w Rakowie?
Musiałbym umieć przewidywać przyszłość, choć na pewno bym chciał takiego rozwiązania.
Natomiast zawsze jasno komunikowaliśmy, że jeśli pojawi się interesująca oferta za Kovacevicia, satysfakcjonująca dla nas i dla niego, to na pewno się nad nią pochylimy. Na razie nie ma się nad czym pochylać.
Jest jakaś kwota, która konkretnie was interesuje w tym wypadku?
Nawet jeśli ona się pojawia w wewnętrznych rozmowach, to nie będziemy jej komunikować na zewnątrz, bo to utrudniłoby nam ewentualne negocjacje.
Transfer Xaviera Dziekońskiego robiliście z zamysłem przygotowania zastępcy dla Kovacevicia?
W jakimś stopniu na pewno. W dalszej perspektywie jest jasne, że Vladan kiedyś odejdzie do silniejszej ligi. Przede wszystkim jednak sprowadzenie Dziekońskiego wynikło z faktu, iż młody zawodnik pojawił się na rynku za stosunkowo dobre pieniądze i w dodatku miał już doświadczenie z Ekstraklasy. Jedna kwestia z drugą nie była jakoś mocno powiązana.
Zostawmy więc kwestie bramkarskie. Czy trudno było wam wyjąć Bartosza Nowaka z Górnika Zabrze?
Górnik musiał przełamać swoje przyzwyczajenia z ostatnich lat, żeby nie spieniężać piłkarzy, tylko stawiać na nich do samego końca kontraktów i wtedy godzić się na wypuszczenie bez pieniędzy. To musieli przewalczyć. Od początku jasne było jednak, że sam Bartek chciał do nas przyjść, a my mamy na niego pomysł co do funkcjonowania w drużynie.
Wydaje mi się, że tym ruchem zadaliście kłam tezie, jakoby polski piłkarz był za drogi, by robić z jego udziałem transfer z Ekstraklasy do Ekstraklasy.
Nie tylko tym, już wcześniej kupiliśmy Fabiana Piaseckiego ze Śląska Wrocław, Szymona Czyża z Warty Poznań... To też były ruchy gotówkowe i Bartek również wpisuje się w tę kategorię.
Mnie to cieszy dodatkowo, ponieważ uważam, że polskiej piłce brakuje cyrkulacji pieniędzy w jej własnym ekosystemie. Za dużo ich wychodzi na zewnątrz. Że zaczynają się pojawiać transfery gotówkowe wewnątrz Ekstraklasy, to tym lepiej dla niej.
Trzeba napędzać koniunkturę. Jak potem jakiś turecki czy kazachski klub zobaczy, że za 700 tysięcy euro to dany zawodnik może zmienić klub, ale wewnątrz ligi, to aby go wyrwać, w końcu zaproponuje 1,5 miliona. Gdy my zaczniemy kupować za 1,5 miliona, to oni za 3, i tak dalej...
Musimy zacząć się cenić i pokazywać, że rynek polski również może być normalny. Jeśli sami tego nie napędzimy, to nie przyciągniemy większej liczby poważnych kontrahentów z zewnątrz. Fajnie, że wydane przez nas pieniądze w części pozostały na naszym rynku i te kluby, które nam sprzedały zawodników, będą je mogły wydać dalej.
Generalnie jak długo w Rakowie trwa takie wyselekcjonowanie zawodnika od momentu, gdy pojawia się na radarze do chwili, kiedy stwierdzacie, że właśnie jego pragniecie sprowadzić?
Trudno wskazać uniwersalną cezurę czasową, bo to sytuacja danego zawodnika determinuje tempo wykonania transferu. Natomiast na pewno w Rakowie decyzje są podejmowane cały czas. U nas nie jest tak, że zaczynamy pracować wraz z otwarciem okna transferowego i kończymy, gdy ono się zamyka. Spotykamy się cyklicznie przez cały rok i podejmujemy decyzje. Czasami więc na wykonanie zakupu mamy kilka dni i trzeba działać szybko, a czasami mamy mnóstwo czasu, aby się danej osobie przyjrzeć, poobserwować i podjąć decyzję.
Nie sądziłem, że zdarza wam się pójść na żywioł.
Tylko że nawet ten żywioł jest poparty odpowiednią ilością analiz, raportów, sprawdzeń... Czasem po prostu to się dzieje bardzo szybko.
Czy sprowadzenie Bartosza Nowaka oznacza, że niebawem powinniśmy spodziewać się pewnych ruchów wychodzących z drużyny?
W tym względzie patrzymy na całą kadrę. Ogranicza nas choćby to, ilu piłkarzy możemy zgłosić do rozgrywek europejskich oraz krajowych. Ten moment zamknięcia okienka to też jest chwila, kiedy musimy już mieć ostateczną listę graczy, na których zamierzamy stawiać. Dlatego każdego przyjście w pewnym sensie rodzi konieczność myślenia po potencjalnych pożegnaniach. W kwestii personaliów teraz nie mogę wiele powiedzieć. Jeszcze jest czas, by nad tym pracować.